Członkowie Klubu Kinomana, działającego w II LO im. Mikołaja Kopernika w Łowiczu, biorą udział w trwającym cały rok szkolny projekcie edukacji filmowej: „X Muza-historia filmu”. Zajęcia, prowadzone przez filmoznawcę, wykładowcę Akademii Filmu i Telewizji – Grzegorza Pieńkowskiego, mają na celu umożliwienie uczniom spotkania z filmem w sposób rozumiejący, co ma bezpośredni wpływ na rozwój ich wrażliwości i przygotowanie do w pełni samodzielnego i świadomego obcowania z kulturą obrazu. Spotkania trwają około 140 minut, składają się na nie: wykład, projekcja filmu oraz dyskusja. Sezon 2018-2019 nosi tytuł: „Historia o różnych obliczach”. Prowadzący stara się zaprezentować uczestnikom różne spojrzenia na historię w różnych krajach, w zależności od celów opowiadającego oraz okresu, którego filmy dotyczą.
11 grudnia młodzież obejrzała „Pociąg życia” w reżyserii Radu Mihăileanu. Akcja filmu toczy się w 1941 roku, w małej żydowskiej wiosce położonej gdzieś w Europie Wschodniej. Żydzi przeczuwają wiszącą nad nimi groźbę zagłady, dowiadują się, że mają być deportowani do Auschwitz. Jednak Szlomo, uznawany za miejscowego szaleńca, znajduje wyjście z tej sytuacji. Mieszkańcy wioski sami się deportują pociągiem, ale do Palestyny, przy czym część z nich udaje eskortujących ich faszystów. Po drodze uciekinierzy spotykają m.in. prawdziwych Niemców oraz grupę zaprzyjaźnionych Cyganów, którzy wpadli na podobny pomysł udawania hitlerowców. Na uwagę zasługuje jedna z końcowych scen. Siedząc przy wspólnym ognisku, Cyganie zaczynają grać i „udają”, że wynaleźli skrzypce. Widząc to, Żydzi zaczynają grać na swoich. Po chwili grają już razem, do skrzypiec dochodzą inne instrumenty: flety, cymbały, bębny, klawikordy i powstaje piękna wspólna muzyka, do której zaczynają wszyscy razem tańczyć. Film jest niezwykły, bo to komediodramat o Holokauście. Trudno zrobić komedię o Holokauście, ale reżyserowi to naprawdę się udało, zamiast typowego, znanego nam z innych filmów obrazu zagłady, pokazał żywych, pełnych namiętności i emocji ludzi. Akcji filmu towarzyszy świetna muzyka Gorana Bregovica, tworząca odpowiedni, radosny klimat. Dlatego, gdy nagle gaśnie, budzi się niepokój, szczególnie w ostatniej scenie, która jest wręcz wstrząsająca i na dobre odbiera uśmiech towarzyszący projekcji. Zakończenie jest tak poruszające, że widz zostaje gwałtownie, wręcz boleśnie wybity z tego początkowego, iluzorycznego optymizmu. Widzimy Szlomo za drucianym płotem obozu koncentracyjnego, ubranego w więzienny pasiak. Bohater mówi, że historia, którą obejrzeliśmy, nie do końca jest prawdziwa. Widz uświadamia sobie, że pociąg życia to tylko marzenie jednego z więźniów.
Opracowała: Iwona Więsek